SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”

ul. Mokotowska 55 m. 50,
00-542 Warszawa

godziny otwarcia biura: 10:00–17:00, PON.–PT.

TEL:
(22) 224 34 90

FAX:
(22) 627 46 41

E-MAIL:
biuro@e.org.pl

NIP: 529-16-47-110
REGON: 017475000
KRS: 0000084092

 

Natalia Gołubowska: dziennik z pobytu

Od czwartku jest z nami Natalia Gołubowska – uczestniczka projektu Animator in Residence.  Przed nią dwa tygodnie pełne spotkań, warsztatów, wizyt studyjnych oraz realizacja autorskiego działania animacyjnego. Zachęcamy do czytania dziennika Natalii z jej pobytu w Warszawie.

Dzień pierwszy – Zapoznanie

Czwartkowe zapoznanie – dniem wejścia w życie tętniącego pracą Towarzystwa Inicjatyw Twórczych ę. Na pierwszy ogień kawa i spotkanie z Dorotą Borodaj specjalistką od tematów nie lada prostych – historia, tożsamość, pamięć lokalna. Rezultat spotkania – zbiór trafnych, ciekawych, a przede wszystkim przydatnych informacji i wskazówek! Kolejny punkt programu zebranie i publiczna prezentacja czyli to co Natalia lubi najbardziej ale chyba nie poszło mi najgorzej… Grunt to krótka, zwięźle i na temat:) Następnie… nagła zmiana planów, która zaowocowała pyszną, a co najważniejsze ciepłą herbatą w doborowym towarzystwie Asi Świstak – Latający Animatorzy Kultury czujcie się obgadani – wiem już, prawie wszystko, o Was i drugie tyle o Generatorze Pomysłów. Dzień zapoznawczy zakończył się rozpoznaniem w Zachęcie (w końcu darmowe czwartki- trzeba korzystać!)

Dzień drugi - Ciekawi ludzie, ciekawe tematy

Dzień rozpoczęty herbatą w towarzystwie Marty Białek- Graczyk i poważne tematy już o porannych godzinach. Zamalowany krajobraz (instytucji) kultury stereotypowymi obrazami, odkrywany podczas rezydencji na nowo! W próbach poszukiwania i zdefiniowania „właściwej” drogi pomagają kolejni przedstawiciele/ kolejne instytucje kultury: jeżdżąca na rowerze Marta Zabłocka, w akcji Katarzyna Ścieszka, rozkręcająca Marzycieli i Rzemieślników Paulina Czapska- jak widać, wszyscy w ruchu! Może ten wspólny mianownik to dobry trop na poszukiwania nowej definicji pojęcia instytucji kultury?

Dzień trzeci – Wykładowe przed południe

Dzień trzeci rozpoczął się poznaniem działaczy ze stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim oraz strategii i metod jakich na co dzień używają walcząc z wielkoformatowymi reklamami . Spotkanie to w ramach Warszawa Lab – odkrywaj, opisuj i zmieniaj Warszawę! rozpoczęło się prostą grą domino. Uczestnicy decydowali, które miejsca Warszawy są dla nich ważne tworząc następnie klocki do zabawy. Kolejne spotkanie po przerwie przekąskowej dotyczyło wolnych licencji, idei creative commons przedstawionych przez Kasie Sawko. Padły ważne pytania i konkretne odpowiedzi. 16.00 – przyszedł czas na wyruszenie w miasto:)

Dzień czwarty – Kulturalna niedziela

Dzień czwarty jak przystało na wzorowego animator in residence minął na aktywnym uczestnictwie w życiu kulturalnym Warszawy. Tym razem przyjmując rolę obserwatora miałam możliwość przyjrzenia się warsztatom ruchowym prowadzonym przez Karolinę Plute i Justynę Wielgus. Po warsztatach i próbie generalnej rodzice wraz z dziećmi zaprezentowali efekt wspólnego działania otwierając tym samym pole do dyskusji na temat wykorzystania ruchu w spektaklach tworzonych z dziećmi i dla dzieci. Po spotkaniu w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego korzystając z okazji miejsca grzechem byłoby nie udać się do Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.

Dzień piąty – Wyruszyła z centrum

Dzień piaty co prawda rozpoczął się jeszcze w centrum, a mianowicie w Chłodnej 25 znanej z otwartości na życie i ludzi kultury i sztuki. Do miejsca tego zaprosiła mnie Iza Rutkowska z Fundacji Form i Kształtów ja natomiast odwdzięczyłam się jej czarną z mlekiem. Przed przyjazdem do Warszawy miałam obawy co do spotkań z elitą warszawską – Iza w pełni je dzisiaj rozwiała. No niestety mit „Nie ma cwaniaka na warszawiaka” nie został jeszcze obalony, ale 9 dni przed nami/ wami! Szczęście dla Izy nie jest rodowitą warszawianką ;) Przejdźmy zatem do spotkania, które zostało zaplanowane na godzinną pogawędkę, a przeciągnęło się w czasie i to właśnie w tej nieplanowanej pół godzinnej rozmowie doszło (mam nadzieję?!) do zawiązania współpracy przy realizacji Zinu. Wszyscy fani sztuki publicznej autorstwa Izy śledźcie nasze działania. Wyruszając z centrum w stronę Pragi złapałam warszawiaków na nie wiedzy – a myślałam, że w takich miastach się to nie zdarza, w końcu stolica. No tak w końcu szary mieszkaniec Warszawy może nie znać ekskluzywnej dzielni Soho Factory. Całe szczęście moja taktyka na poruszanie się po wielkim mieście nie zawiodła, a miła Pani z tramwaju uratowała honor centralnej części Warszawy. W Soho Factory poszukiwałam konkretnie Studia Teatralnego Teatr Soho i reprezentującego go Damiana Kalitę, który okazał się również bardzo dobrym i przygotowanym przewodnikiem terenu czego dowodem są zdjęcia powyżej. A, będąc przy zdjęciu te puste białe elementy to obszar zarezerwowany na mailowe konsultacje z Martą Białek – mogłoby się wydawać pozornie puste nic bardziej mylnego… Godzina 23.50 – kończę nie sprawiedliwie by było przeciągnąć w dzienniku dzisiejszy dzień na dzień szósty.

Dzień szósty – Chmury, deszcz, upadek formy, a jednak słodko.

Dzisiejszy już 6 dzień upłynął pod znakiem „+” i „-”. Jak mówi powiedzenie „Kto rano wstaje temu pan Bóg daję” sprawdził się jedynie rzeczywiście o porannej porze bo później było już tylko gorzej, tak więc wszyscy Animatorzy – stwierdzam! – nie jest to łatwy kawałek chleba. To może zacznę od chmur i deszczu. W planach miał być dzisiaj spacer po parku, a towarzyszami przechadzki mieli być Agnieszka Pajączkowska i jej pies Cukier. Ostatecznie plan spotkania został zrealizowany w konfiguracji JA – AGNIESZKA – CUKIER – CIEPŁA HERBATA i belgijski wynalazek MASŁO CIASTECZKOWE:) Słodkie dwie godziny rozmowy o działaniach twórczych, wymiany myśli, doświadczeń i możliwości zakończyłyśmy pamiątkowymi zdjęciami. Prawie jak Wędrowny Zakład Fotograficzny, którego autorką jest sama Agnieszka. Wymiana może była nie sprawiedliwa ja dostałam portret (powyżej) w zamian „zabiłam Agnieszce gwoździa” – z pozdrowieniami dla samej zainteresowanej. Reszta dnia to niestety upadek formy, ale nie będziemy o tym dużo pisać. Jutro nowy dzień i nowe wyzwania.

Dzień siódmy – FULL WYPAS

W ramach programu najintensywniejszy dzień dotychczas. Przekładając na liczby: spotkań 6, rozmów 8, poruszonych tematów 5, miejsc 3, dobrych uczynków 1. Dzisiejszego dnia bohaterami dziennika są członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych ę, Edyta Ołdak Stowarzyszenie „Z siedzibą w Warszawie”, Adam Kadenaci i wszyscy napotkani w Domku Fińskim. A jeszcze skoro liczby to czas działania godzin 13 – w tym pozycja w ruchu i pozycja siedząca. Bez zmian oczywiście jeśli chodzi o napływ wiedzy, dzisiaj nawet w zdwojonej ilości. Od konsultacji nad projektem po finansowanie. Będę trochę nie dobra i wyróżnię dzisiaj spotkanie z Edytą i Ogród Królowej Bony – niech będzie, że trochę przekupili mnie tą własnoręcznie sadzoną sałatą i rzodkiewką którą dostałam na wynos ;) dowiedziałam się również o portalu i jego funkcjonowaniu – przekazuję zatem informację dalej – Ci którzy jeszcze nie byli zaglądać na wymiennik.org. Dzisiaj to by było na tyle.

*dobry uczynek – te jabłka ja też osobiście kroiłam :D

Dzień ósmy – Projekt nabiera tempa

Najwyższa pora wcielać, już nie powoli, a w szybkim tempie autorski projekt realizowany w ramach rezydentury. Ósmy dzień zatem poświęcony został na sprawy techniczne, ideowe i badawcze – oczywiście będą one już nieodłącznym elementem kolejnych ostatnich dni pobytu – niniejszym dzisiejszy dzień rozpoczyna ten etap. Rozpoczął się on zatem w samo południe uczestnictwem w cotygodniowym czwartkowym spotkaniu członków Towarzystwa Inicjatyw Twórczych “ę” podczas, którego cała ekipa została zaproszona do współtworzenia Zinu. Na odzew czekam :) Do udziału w ankiecie/zabawie dołączyła również moja czwartkowa rozmówczyni Magda Kubecka. Bardzo miła i pełna bogactwa informacji rozmowa – oczywiście tradycyjnie przy herbacie i kawie – przyniosła ciekawe inspiracje i tropy działania. Z Kina Iluzjon dołączyłam do dzielnie wpierającej mnie rozmową i czynem Marty Zabłockiej na dyskusję w Galerii Monopol. Dobiłam tam targu i jedne z pierwszych udzielonych odpowiedzi na ankietę pochodzą z tego miejsca.

Dzień dziewiąty – Wszystkie kolory tęczy

Dzień dziewiąty to wycieczka, można rzec krajoznawcza, do Służewa. Wysiadając z metra nie widać żadnych nowości, warszawskie blokowiska, jakiś dyskont no i oczywiście galeria, btw. z całkiem dobrą pizzą. Droga prosta 700 metrów – spacerkiem około 10 minut – następuje niesamowita zmiana w pejzażu miasta. Na uboczu, schodami w dół zostało postawiona niesamowite architektonicznie dzieło sztuki Służewski Dom Kultury. Warszawiaki i nie tylko – ten kto nie widział warto się wybrać! Drewniane fasada, zboku czarna prosta bryła, drewniana scalająca rozrzucone pomieszczenia część wypoczynkowa, zagroda dla owiec (bądź kóz ;), ogródek działkowy i niesamowite świetliki. Zrobiło wrażenie i jak sami widzicie, trochę zdominowało może, oczywiście równie ciekawe spotkanie z fotografem Krzyśkiem Pacholakiem. Wybacz Krzysiek ale sam tego chciałeś;)

Dzień dziesiąty i jedenasty – Weekendowe zapracowanie

Po intensywnym tygodniu – podróży po zakamarkach Warszawy – odnajdywaniu i zwiedzaniu, rozmowach i konsultacjach nastał weekend, dwa dni wolne od pracy (nic bardziej mylnego!) . Nie było relaksu ani rozrywek, odpoczynku przed telewizorem i niedzielnych wyprzedaży, hulanek, swawoli i spotkań towarzyskich do białego ranka. Weekend zakończył tydzień równie intensywnie jak go rozpoczął. Są na to niezbite dowody – poszczególne strony Zina, pozostałości po gazetach, ścinki ulotek, litery pod stołem i łóżkiem i świadek ciężkiej pracy – koleżanka Marta. Jak sami widzicie nudno i bez kontrowersji ;) ale za to z odciskami na palcach i z nie do opisania, miłym poczuciem satysfakcji.

 

 Dzień dwunasty – Ambitne zmiany

Jak się okazało w poniedziałek rano weekendowe zapracowanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Efekt końcowy nie był zadowalający, oczywiście nie licząc super okładki projektu Marty Zabłockiej i czapki – wizualizacji chodzącej instytucji kultury – Izy Rutkowskiej. Dzień dwunasty zleciał zatem na poprawkach, druku próbnym i użalaniu się nad własnym niezadowoleniem. I oczywiście – nie będę tutaj oryginalna – z opresji wyciągnęła mnie dobrze już wam znana koleżanka ( nie podaje imienia bo wyjdzie z tego zaraz jakaś kampania reklamowa ;). Niezadowolenie + ambicje = kolejna nieprzespana noc!

Dzień trzynasty – Instytucja Kultury wychodzi w miasto!

Końcówka rezydencji jak cały pobyt intensywnie i ciągle w biegu. Od wieczora w poniedziałek poprzez noc, aż do rana ostatnie poprawki i składanie Zina do druku. Trzeba przyznać, że poranek, pełen adrenaliny i oczekiwań na efekt już tym razem ostateczny, a następnie szybka akcja druku, przygotowań i spaceru po warszawskim centrum, zakończył dzień dwu sekundowym zaśnięciem przed komputerem i lampką nocną. Kto tego wieczoru na warszawskich ulicach w okolicy centrum miał okazję dostać i co najważniejsze przyjąć czarno – białe czasopismo Instytucje Kultury może uznać się za szczęśliwego posiadacza wyjątkowej, pełnej autorskiego komentarza publikacji tegorocznego Animator in residence.

Dzień czternasty – dzień ostatni

I stało się, nadszedł ostatni czternasty dzień pobytu w Warszawie. Dzień pakowania, podsumowań, refleksji, wzruszeń. Oczywiście nie mogło zabraknąć formalności, gonienia za ostatnimi porozrzucanymi po warszawie fakturami. Spakowana w walizkę i trzy torebki, z laptopem, aparatem i tajemniczą torbą Alexis, wyruszyłam w podróż powrotną do Wołowa. Przed wyjazdem tradycyjnie odbyłam pogaduchy z dwiema świetnymi dziewczynami z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych “ę” Martą i Karoliną. Rozmowy dotyczyły oczywiście pobytu – moich uwag, spostrzeżeń, przemyśleń – ale i otworzyły pole do współpracy. Więc… Warszawo może się jeszcze spotkamy!

Z pozdrowieniami dla wszystkich czytelników ;)

Ściskam